Rodzina Karczów w Babiogórskim PN
Dziennik wypraw
Rodzina Karczów w Babiogórskim PN
W październiku 2020 Dzika Odyseja zawitała do Babiogórskiego Parku Narodowego. Ruszając w drogę mieliśmy jedno marzenie: aby tym razem pogoda była dla nas bardziej łaskawa niż w Bieszczadach miesiąc wcześniej. Tam niestety przez cały nasz pobyt lało niemiłosiernie i poza wycieczką z pracownikiem parku nie udało nam się nic więcej zobaczyć. Mieliśmy nadzieję, że tym razem będzie inaczej.
Nasza baza wypadowa zlokalizowana była w Zawoi. Jest to najdłuższa wieś w Polsce. Niestety po przyjeździe okazało się, że na podziwianie widoków nie mamy co liczyć tego dnia. Góry były spowite chmurami i do tego jeszcze padał deszcz. Na szczęście nie trwało to długo i gdy tylko troszkę się rozpogodziło wybraliśmy się na zwiedzanie okolicy. Nasze kroki skierowaliśmy ku Dyrekcji Parku. Obejrzeliśmy tam wystawę poświęconą przyrodzie i kulturze regionu a także prezentację multimedialną na temat pięter klimatyczno – roślinnych w masywie Babiej Góry.
Kolejnego dnia mieliśmy zaplanowaną wyprawę z pracownikami Babiogórskiego PN. Z przełęczy Krowiarki ruszyliśmy w strugach deszczu niebieskim szlakiem. Ta trasa jest mało wymagająca i spokojnie dadzą radę ją przejść nawet najmłodsi turyści. Stopniowo w miarę nabierania wysokości deszcz zaczął powoli zmieniać się w śnieg. Również krajobraz dookoła nas przybrał białą barwę. Ile było radości najmłodszych uczestników z tego białego puchu. Po około 2,5 godziny dotarliśmy do schroniska PTTK Markowe Szczawiny. Tam napiliśmy się gorącej czekolady aby się rozgrzać i nabrać sił przed kolejnym tego dnia wyzwaniem. W pierwszej wersji mieliśmy zdobyć szczyt Babiej Góry, jednak załamanie pogody uniemożliwiło nam ten plan. Po wspólnej naradzie zapadła decyzja, że spróbujemy się wspiąć na przełęcz Brona a jak pozwolą warunki udamy się na Małą Babią Górę. Wspinaczka w śniegu po śliskich kamieniach była nie lada wyzwaniem. Daliśmy radę a nagrodą były dla nas przecudowne widoki jakie nam się ukazały. Roślinność zmrożona i pokryta śniegiem przyjęła piękne formy. Po chwili zdobyliśmy szczyt Małej Babiej Góry. Ale to była satysfakcja, że dotarliśmy tam razem z naszą 7 latką i to w takich warunkach. Po serii pamiątkowych zdjęć wróciliśmy tą samą drogą do schroniska. Stamtąd zielonym szlakiem zaczęliśmy schodzić w kierunku Zawoi. Po drodze, gdy schodziliśmy coraz niżej śnieg odpuszczał. A my wróciliśmy z krainy śniegu z powrotem do jesiennych, złotych lasów. Przy szlaku udało nam się spotkać łanię która nic nie robiąc sobie z naszej obecności spokojnie skubała trawkę.
W dniu naszego wyjazdu w końcu udało nam się zobaczyć piękno gór które nas otaczały. Chmury ustąpiły i mogliśmy podziwiać masyw Babiej Góry w całej okazałości. Przed powrotem do domu wybraliśmy się jeszcze zobaczyć wodospad na Mosornym Potoku. Jest to jeden z najwyższych wodospadów w całych Beskidach. Droga do niego od parkingu niebieskim szlakiem zajęła nam niecałe pół godzinki.
Z wycieczki do Parku w naszych sercach na długo pozostanie cudowne biała kraina jaką zobaczyliśmy idąc z przełęczy Brona na Małą Babią Górę.









