1. WYPRAWA DO DZIKIEGO SERCA PLANETY
Brama do dziczy...
23 lip 22
Lecę samolotem. Podekscytowany jak małe dziecko spoglądam przez okno. Pode mną rozpościerają się chmury i góry. Staram się dostrzec jakiś charakterystyczny punkt, który pozwoli mi określić położenie równika. Co chwilę spoglądam na ekran wmontowany w fotel. Czekam, aż linia lotu przetnie się z wyjątkową linią naszej planety. Czy to już? Zdaję sobie sprawę, że właśnie przekraczam swoje granice. Rozpoczynam wielką przygodę odkrywania dzikiej przyrody na naszej planecie poza granicami Polski i starego kontynentu. Filmy przyrodnicze oglądane w dzieciństwie za chwilę staną się rzeczywistością. Właśnie przekraczam równik. Jestem wzruszony, choć zupełnie nie wiem co mnie czeka na afrykańskim kontynencie.
Cienka linia równika na ekranie monitora zupełnie zajmuje moje myśli i nie jestem w stanie zauważyć tej właściwej linii, widocznej nawet z kosmosu – linii pękającego i rozstępującego się kontynentu Afryki. Ogromna szczelina nie jest równa. Jest poszarpana i rozgałęziona. Wiedzie między innymi przez Etiopię, Kenię i Tanzanię. Lecąc na południe jesteśmy dokładnie nad jednym z pęknięć. Jakbyśmy lecieli do początków tego rozerwania, w jego głąb, do samego serca. Jeszcze nie zdaję sobie sprawy, że ten geologiczny cud świata – Wielki Rów Afrykański – stanie się epicką scenerią wszystkich pięciu ekspedycji, które przeżyję w Tanzanii. Skorupa ziemska rozsuwa się, rozstępuje niczym biblijne Morze Czerwone. Zamiast wezbranych wód piętrzących się z dwóch stron widać pofałdowane łańcuchy górskie i strome klify. Zamiast suchego dna morza, szerokie doliny ożywiane wodami jezior i rzek. Całą scenerię dopełniają wulkany – skalne olbrzymy budzące respekt i potęgujące majestat dzikiego królestwa. Oplatają rozdartą skorupę Ziemi próbując zasklepić poszerzającą się ranę. Samolot przelatuje obok jednego z nich. Widzę największy, aktywny wulkan w Afryce – Meru.
Lądujemy na skraju „rozdartego serca błękitnej planety”. Wychodzę z samolotu i uderza mnie zapach dotychczas nie znany. Tropikalne powietrze rozgrzane do granic możliwości, gęste jest od egzotycznych woni drzew i roślin jakie przyjdzie mi zobaczyć. Czuć wiecznie zielone lasy równikowe, lasy miombo, tajemniczy lasy figowy, akacjowe zagajniki, wyniosłe palmy, olbrzymie baobaby, nieprzebyty busz, trawiaste sawanny oraz rośliny porastające bagna i mokradła.
Wchodzę na teren lotniska. Czas na odprawę i odbiór bagażu. Wszędzie na ścianach widnieją zdjęcia prezentujące przyrodnicze piękno Tanzanii. Olbrzymie fotografie wypełniają także szyby dając odrobinę cienia. Jedno ze zdjęć opatrzone jest napisem:
Welcome to Kilimanjaro International Airport.
The Gateway to the Wild and unspoiled treasures of Africa.
Witamy na międzynarodowym lotnisku Kilimandżaro.
Brama do dziczy i dziewiczych skarbów Afryki.
Przekraczam tę symboliczną bramę do dzikiego królestwa. Niebawem ponad osiemdziesiąt gatunków zwierząt spotkanych osobiście w dziesięciu dziewiczych miejscach utrwalę w podobnych fotografiach.
Na lotnisku mijam wielu ludzi. Już podczas lotu podziwiałem ich wyjątkowość. Widziałem ciemnoskórego mężczyznę ubranego w długie, barwne szaty oraz kobietę z wyjątkowymi warkoczami i tatuażami na twarzy. Reprezentowali swoje kultury i plemiona. Ta wyprawa będzie także odyseją do początków ludzkości. Przeżywam to głęboko, gdy podczas jednej ekspedycji docieram do wzgórz, które zamieszkiwali nasi przodkowie. Wielki Rów Afrykański to oprócz geologicznego cudu, szlak wędrówek pierwszych ludzi. Jako człowiek wracam do początku. Wchodzę na pionierski szlak ludzkości. Jego początek jest na lwiej ziemi w Afryce, a koniec – na terytorium lodowego olbrzyma w Europie.
Podczas odbioru bagaży okazało się, że nie doleciały na miejsce. Wszystko zostało we Frankfurcie. Nie miałem nic: żadnych ubrań na zmianę, szczoteczki do zębów i co najważniejsze – nie miałem obiektywu do aparatu fotograficznego, aby robić zdjęcia. Ale wiecie co miałem? Miałem tak naprawdę wszystko. Byłem szczęśliwy, że spełniam marzenia. Torby podróżne doleciały następnego dnia. Mogłem rozpocząć przyrodnicze safari w rozdartym sercu błękitnej planety. To właśnie tam narodziła się idea Dzikiej Odysei.
Krystian Tyrański
Twórca Szlaku Dzikiej Odysei