Rodzina Łodzińskich w PN Ujście Warty
Dziennik wypraw
Rodzina Łodzińskich w PN Ujście Warty
Poderwać się do lotu w nieznane….
Kolejna przygoda z serii Dzikiej Odysei przed nami. Celem jest Ujście Warty – miejsce, w którym nigdy wcześniej nie byliśmy. Dzieci się cieszą i już myślą o ptakach, które zobaczą w Parku, o czekającej ich przygodzie na bagnach. Zosia się buntuje i nie chce z mami jechać bo ma coś ważnego w piątek w szkole, a ja ? Szczerze? Padam ze zmęczenia. Full roboty i męcząca atmosfera domowego napięcia. Mimo to robię kanapki, szykuję termosy i prowiant do domku na odludziu, który mój mąż zarezerwował jako bazę wypadową do zwiedzania Parku. Nie mam siły na pakowanie i ten cały wysiłek organizacyjny, żeby wyruszyć w drogę. Widmo kilku godzin długiej podróży na koniec Polski, z głośnymi dziećmi w samochodzie, przerasta mnie. Matko! Dlaczego ja się w to wpakowałam!?! Wolałabym wysłać męża z dziećmi na tę wycieczkę, a sama zostać w domu, zrelaksować się, a potem zarekomendować ten wyjazd na naszym lokalnym Klubie Mam jako super pomysł na babski relaks i wypoczynek w czasie kiedy dzieci spędzają cudowny czas z ojcem…Tymczasem zaciskam zęby, wsiadam do samochodu i jadę razem z nimi w nieznane. Dlaczego to robię? Bo wiem, że pomimo wysiłku i trudu oderwania się od domu, będzie to najbardziej owocny czas dla naszej rodziny. I nie chodzi tu o atrakcje przyrodnicze czy piękne szlaki uroczej przyrody. Chodzi o coś, czego mamy najmniej w naszej zabieganej codzienności – o wspólny czas i przestrzeń na wzmacnianie i budowanie naszych relacji. Czujemy wraz z mężem, że ta wyprawa będzie najlepszą inwestycją w nasze więzi. Razem przeżyjemy coś wyjątkowego i niepowtarzalnego, co da nam poczucie jedności rodzinnej, uczucie wewnętrznego spokoju i spełnienia.
Dlatego ostatkiem sił podrywamy się do lotu w nieznane….
Życie zaczyna się przed wschodem słońca
Przyjechaliśmy w rejon ujścia Warty dzień przed planowanym rozpoczęciem Odysei. Mąż ku mojemu zaskoczeniu i wielkiemu zadowoleniu znalazł piękny drewniany domek w lesie, i to z kominkiem. Dla mnie, miłośniczki sztuki ludowej nocleg w takim obiekcie ( zaadoptowanym oczywiście do wymogów współczesności) to spełnienie marzeń. Dzień wcześniej przyjechał tu już nasz Odyseusz, Krystian dzięki czemu napalił w kominku i nagrzał domek.
Krystian miał w planie następnego dnia pojechać na obserwacje porannych wylotów ptaków z terenu bagien. Oczywiście Hania, Andrzej i Atoś wypruli z samego rana jeszcze po ciemku razem z nim, aby przed wschodem słońca być na czatach w miejscówkach skąd ptaki będą startować do lotu. Tysiące ptaków podrywa się wraz ze wschodzącym światłem w przestworza by żerować aż do zmroku, gdy to z zachodem słońca znów wylądują pośród łąk na rozlewiskach, aby spędzić bezpiecznie noc. Zapytałam synów dlaczego akurat tak te ptaszory się organizują? A on mi na to…” Mama, no przecież one nie maja latarek i nie mogą latać po nocy…Ta natura jest niesamowita…taka prosta
Ptasim szlakiem
Wstałam niedługo po ich wyjeździe aby przygotować śniadanie i prowiant na dzień wyprawy. Czekam, czekam a ich wciąż nie ma. Zosia, nasz rodziny śpioch i mała Marysia śpią jeszcze słodko. Czekam, czekam a naszych porannych ptaszków wciąż nie ma….
Przyjechali w ostatniej chwili przed wyjazdem na widowisko. Pytam, co było? co się wydarzyło? A oni na to..”Ptaki zaspały, nie chciały wystartować. Leniwe sztuki… Ale za to, czekając na ich start widzieliśmy wydrę!!!”
Szybkie śniadanie, kanapki w łapę i w drogę…Do siedziby dyrekcji Parku jest około 15 minut drogi. Krystian – pomysłodawca i organizator tej zabawy wymyślił to genialnie. To wstępne sobotnie widowisko jest spotkaniem wprowadzającym w klimat i specyfikę danego Parku. Dzisiaj rzecz będzie o ptakach, bo znajdujemy się na terenie Rzeczpospolitej Ptasiej. Będą czajki, żurawie, gęsi , gęgawy, wszelakie możliwe gatunki. Jesteśmy w ich królestwie. Po prelekcji w siedzibie dyrekcji idziemy na wyprawę ptasim szlakiem. Moi synowie od razu nawiązują kontakt z przewodniczką – strażniczką Parku, opowiadając jej o porannych przygodach i o spotkaniu wydry. Na miejsce skąd zaczyna się szlak, jedziemy piękną drogą wzdłuż alei starych drzew. Dron filmuje nas, ale zatrzymuje się przed granicami parku wraca do Janusza – naszego naczelnego fotografa. Na teren Parku dronom wstęp wzbroniony. Pięknie, ale płasko…nic tu się nie dzieje oprócz silnego wiatru, który pomyka pradoliną Warty. Dookoła cicho, a tutaj wieje jak na grani w Tatrach. Moi synowie są zachwyceni. Antoś cały czas powtarza…chciałbym być ptakiem..chciałbym być ptakiem…Ich zachwyt mnie cieszy, ale zarazem dziwi – czym oni się tak ekscytują? zaraz się dowiem. Pani przewodnik wręcza nam lornetki…Co jakiś czas zatrzymujemy się, aby obserwować jakiegoś wyjątkowego ptaka lub całe stado w akcji. Lądują, starują, kołują….ptasie widowisko. Prawdziwy teatr natury. Wyprawa trwa dwie godziny.
Dla mnie jest totalnie odkrywcza. Po raz pierwszy pokonuję krótki odcinek szlaku w terenie płaskim w tak długim czasie ucząc się obserwacji i kontemplacji przyrody. Odkrywam, że obserwowanie ptaków polega głównie na czekaniu i czatowaniu. Co jakiś czas nasza pani przewodnik rozkłada terenowe lunety, przez które w ogromnym zbliżeniu możemy spotkać czajkę lub zobaczyć gniazdo bielika. Jest dziko. Kończymy naszą wyprawę tradycyjnym grupowym zdjęciem i nagraniem dla Polskiego Radia Dzieciom z pozdrowieniami dla słuchaczy i wspólnym okrzykiem „dzika przygoda trwa!”
Mistrz z pasją i przyjaciel dzieci
Jestem bardzo szczęśliwa i wdzięczna Krystianowi, że pomaga nam zarażać nasze dzieci pasją i miłością do przyrody. My też kochamy naturę, ale Krystian został przez Pana Boga obdarzony darem mówienia do dzieci o zwierzętach ich językiem, w sposób barwny i ciekawy. Swoją radością i autentycznością porywa dzieci tak, że przez trzy dni z rzędu są w stanie wstawać przed wschodem słońca by obserwować wraz z nim budzącą się do życia przyrodę. Kiedy spotkałam go wiele lat temu na zajęciach w przedszkolu, pomyślałam „co za niezwykły człowiek z pasją „…chciałabym, aby tacy ludzie byli nauczycielami naszych dzieci. Dzisiaj, dzięki temu, że zaprosił nas do uczestnictwa w projekcie Dzikiej Odysei, stał się nie tylko nauczycielem i mistrzem naszych dzieci, ale także przyjacielem naszej rodziny. Teraz już dzikiej rodziny. To dla nas wielkie szczęście i chyba najważniejsza rodzinna przygoda życia ….spełnienie moich matczynych marzeń pomyślanych lata temu podczas jednego z Krystianowych widowisk dla dzieci w Domu Kultury w Łomiankach.
Przed nami jeszcze obiadokolacja, powrót dla wytrwałych na bagna na przyloty o zachodzie słońca, a kolejnego dnia powrót przez pół Polski do domu. Potem obróbka kilkuset zdjęć, tworzenie kroniki wyprawy i oczywiście oczekiwanie na kolejną rodzinną wyprawę w nieznane….
Anita Łodzińska
Wierszyk rodzinny
Gdy rodzina się zatrzyma,
Gdy załapie w żagiel wiatr…
Kiedy znów się razem trzyma..
Kto to zgadnie?
Gdzie?
I jak?
Odyseja- to przygoda, która ducha doda nam
Odyseja to przygoda, która znowu zbliży nas
To nasz sposób na przetrwanie i na więzi pośród fal
codzienności i pośpiechu,
gdzie umyka nam miłości dar.
Więc ruszajmy razem w drogę i planujmy nowy szlak,
By rodzinnie znów zaistnieć, by być wspólnie za pan brat!