Refleksja rodziny Łuszczaków z Ojcowskiego PN
Dziennik wypraw
Safari po północnych rejonach dzikiego królestwa.
Do Ojcowskiego Parku Narodowego pojechaliśmy prosto z Gór Świętokrzyskich. Po rozbiciu obozowiska i zjedzeniu obiadu, nie zostało wiele czasu na zwiedzanie. Tym bardziej, że w planach był jeszcze codzienny rytuał Ognia Safari. Postanowiliśmy jednak przejść się do znajdującego się opodal, Zamku Pieskowa Skała. Oczywiście zwiedzanie było już nie możliwe, ale spacer przez teren Parku oraz widok zamku wyrastającego ze skał i skąpanego w świetle zachodzącego słońca, dał nam dużo radości i wytchnienia po trudach dnia.
Kolejny dzień rozpoczęliśmy bardzo wcześnie, aby zdążyć na spotkanie z pracownikami Parku przy Jaskini Ciemnej. Zwłaszcza dla młodszych dzieci było to niesamowita i trochę straszna przygoda. Nazwa jaskinie dobrze oddaje klimat wnętrza, więc maluchy kurczowo trzymały nas za ręce. Dla starszych też znalazła się atrakcja w postaci pająka, najbardziej jadowitego w Polsce, chociaż niezbyt groźnego. Sieciarza jaskiniowego można spotkać w kilku miejscach na obszarze Jury Krakowsko- Częstochowskiej. Po wizycie w ciemnej, wilgotnej i zimnej jaskini, przeszliśmy się na spacer doliną Prądnika, gdzie podziwialiśmy piękne wapienne formy skalne, m.in. dobrze znaną Bramę Krakowska czy Igłę Deotymy.
Ponieważ nasz pobyt zbliżał się do końca, po południu wybraliśmy się jeszcze raz na Piaskową Skałę, aby tym razem zwiedzić zamek, zjeść pyszny deser i na pożegnanie obejrzeć z bliska Maczugę Herkulesa.
Mimo że Ojcowski Park Narodowy jest najmniejszy w Polsce, uznaliśmy, że dwa dni to stanowczo za mało, żeby naprawdę go poznać. Na pewno jeszcze tu przyjedziemy.
Pozdrawiamy i do zobaczenia na szlaku