Refleksja rodziny Czajek z Ojcowskiego PN
Dziennik wypraw
Czajki w Ojcowskim Parku Narodowym
Do Ojcowskiego Parku Narodowego dojechaliśmy około południa. Po trzech dniach bez dostępu do prysznica, największą naszą radością było odkrycie cudownych sanitariatów na Campingu Nasza Polana. Rozbiliśmy namiot, umyliśmy się i zjedliśmy obiad.
Czyści i syci wybraliśmy się na spacer. Naszym celem była Maczuga Herkulesa, Skała Mickiewicza, Skała Chopina i Skały Wernyhory. Po drodze obeszliśmy dookoła Zamek na Pieskowej Skale. Białe skały zrobiły na nas spore wrażenie, ale jeszcze większe wywarła na nas opisana na tablicach edukacyjnych wiosenna wędrówka żab przez ruchliwą drogę. Nawet my czuliśmy się niezręcznie idąc wzdłuż tej drogi, więc tylko mogę sobie wyobrazić co odczuwają biedne żaby, które instynkt rozmnażania pcha przez niebezpieczeństwa do stawu. Pracownicy Parku pomagają żabom w ich wędrówkach starając się ograniczyć masakrę, która bez tej pomocy miałaby miejsce na drodze.
Po powrocie na pole namiotowe dzieci ćwiczyły się w układaniu drewna na ognisko. Wydaje mi się, że przy zbliżającym się kryzysie klimatycznym, takie umiejętności jak ułożenie ogniska które da się zapalić od jednej zapałki mogą się okazać bardzo przydatne. O świetnej zabawie, która temu towarzyszyła, nawet nie wspomnę.
Następnego dnia spotkaliśmy się z pracownikami Parku Narodowego w Ojcowie. Stamtąd wyruszyliśmy do jedynej otwartej jaskini Ojcowskiego Parku Narodowego – jaskini Ciemnej. Świadomość, że przed tysiącami lat w jaskiniach OPN mieszkali Neandertalczycy, działa mocno na wyobraźnię. Dla Neandertalczyków najbardziej pożądane były jaskinie na południowych stokach, które były lepiej nagrzane i oświetlone. Nie penetrowali jaskiń, zamieszkiwali obszar znajdujący się tylko w pobliżu wejścia, do którego dochodziło naturalne światło.
Po Jaskini Ciemnej razem z przewodnikiem udaliśmy się obejrzeć Bramę Krakowską, Jaskinię Krowią i Źródło Miłości. Przy Bramie Krakowskiej pożegnaliśmy się z pracownikami parku i dalej rozeszliśmy na zwiedzanie indywidualne.
Pogoda się poprawiała i zaczynało się robić bardzo ciepło. To właśnie spowodowało, że bardzo łatwo ulegliśmy pokusie i wybraliśmy się na lody do kawiarni Niezapominajka. Lody palce lizać, a dodatkowym bonusem było to, że z leżaczków ustawionych w ogródku kawiarnii można było obserwować wygrzewające się na oświetlonych pobliskich skałach owce.
Pokrzepieni ruszyliśmy na szlak. Zdecydowaliśmy się zejść z najbardziej popularnych tras i obejść Złotą Górę żółtym i zielonym szlakiem. Spacer był nadzwyczaj przyjemny, przez zacienione lasy i nasłonecznione łąki. Na własnej skórze odczuliśmy dobroczynne działanie naturalnego lasu na regulowanie temperatury podczas upałów. Po drodze przekradaliśmy się obok śpiących Zozopotamów i liczyliśmy żuki gnojarze. Wspominałam, że dzieci mają do nich słabość?
Zmęczeni (robiło się naprawdę gorąco) dotarliśmy do Ojcowa od drugiej strony i zwiedziliśmy ruiny zamku. Sam zamek może nie zrobił na nas wielkiego wrażenia, ale widoki jakie się rozpościerały z platformy widokowej zapierały dech w piersiach.
To był ostatni punkt naszego zwiedzania w Ojcowskim Parku Narodowym – najmniejszym polskim parku.









