Rodzina Łodzińskich w Drawieńskim PN
Dziennik wypraw
Rodzina Łodzińskich w Drawieńskim PN
Dzika Odyseja na kajaku
„Leniwa, szeroka, płynąca korytarzem trzcin lub jeziornymi rozlewiskami – rzeka nizinna. Bystra, kręta, kapryśna, o zarośniętych brzegach – mała rzeczka. Wtulona w ramionach prastarych borów, przeczysta, srebrnokoralowa – rzeka leśna. Płytka lub kryjąca przepaścistą głębię, niosąca zachwyt, ciszę, przygodę i radość życia, i pomoc ludzkiej pracy…”
A na niej kolejna edycja Dzikiej Odyseji…
Którą nasz Odyseusz Krystian Tyrański zaplanował jako dłuższe posiady i biwakowanie nad uroczą rzeką.
Do sukcesu tej ekspedycji przyczyniła się piękna pogoda i potrzeba bycia razem stęsknionych przestojem covidowym dzikich rodzin.
Sobotnie spotkanie w Drawieńskim Parku Narodowym
Sobota na Dzikiej Odyseji jest tradycyjnie dniem spotkania z pracownikami parku, którzy wprowadzają nas w świat danego królestwa dzikiej przyrody. Tym razem nasza podróż rozpoczynała się w Centrum Edukacyjnym Drawieńskiego Parku Narodowego w Głusku, gdzie dzieci mogły obejrzeć w gigantycznych akwariach bogatą paletę ryb rzeki Drawy. Kozy, różanki, i inne ciekawe stworzenia pływające. Rzeka Drawa ma długość 187 kilometrów. Płynie zachodnią granicą DPN. Jest jedną z najpiękniejszych rzek turystycznych w Polsce. Aby spłynąć kajakiem tą rzeką potrzeba 12 dni. Z Kamiennej, z miejsca naszego biwaku bierze początek międzynarodowy szlak Jana Pawła II, którym to jako Karol Wojtyła spływał ze swoimi studentami w latach 1955-1967, a nasz Krystian zaplanował dla nas na kolejny dzień 3- godzinny spływ kajakowy tą piękną trasą.
Przytuliak Zmrocznik
Po wizycie w Centrum Edukacji Przyrodniczej tradycyjnie udaliśmy się na spacer z naszymi przewodnikami. Mimo upału, ubrani w piękne mundury parkowe z logotypem parku w którego herbie widnieje wydra- królowa rzeki Drawa. W czasie spaceru zacienioną ścieżką przyrodniczą wśród prastarych łąk wdychamy piękny zapach kwitnących drzew lipowych. Niespodziewanie natykamy się na drodze na wielką , bardzo interesującą gąsienicę. Nawet nasi przewodnicy nie wiedzą jak się ona nazywa. Ale z pomocą przychodzi wujek gogle. Już po chwili mój mąż Kazik rozwiązuje zagadkę tajemniczego stworzenia…To Przytulaiak Zmrocznik .Gąsienica olbrzymiej ćmy nocnej…Takie małe stworzenie, a tyle zamieszania i zaciekawienia wywołuje u dzieci.
Zmęczeni okrutnie nie tyle odległością co słońcem, dotarliśmy do serca puszczy Drawieńskiej na posiłek, który przygotowała nam żona samego sołtysa. Pyszna zupa kalafiorowa i kurczaki pieczone z orzeźwiającą surówką stawiają nas na nogi.
Wyczerpani i głodni potraktowaliśmy ten punkt programu jako największą atrakcję naszej sobotniej przygody. Nie przypuszczaliśmy, że wieczór zapowiada się jeszcze bardziej zaskakująco…..
Przeważnie na naszych Odysejach po porannym widowisku i spacerze edukacyjnym każda z rodzin realizowała dalej już swoje osobiste plany, albo po prostu wracała do domu…Tym razem Krystian wymyślił to inaczej .
Ponieważ w niedzielę, następnego dnia zaplanowany był spływa kajakowy, więc wszyscy uczestnicy zostali w jednym miejscu na polu biwakowym w Kamiennej…
Afrykańskie Safari przy ognisku
Jak to na biwaku….każdy ma swój namiot, ale ognisko jedno…Wszyscy na hasło dzikie opowieści zebrali się w kręgu aby słuchać fantastycznych opowieści naszego Krystiana- o jednej z jego wielu wypraw do lwiej ziemi. Sposób opowiadania naszego animatora przeplatany śpiewaniem piosenek z dziećmi był porywający i fascynujący. Dzieci były totalnie pochłonięte mrożącą krew w żyłach historią o bawołach zagrażających w nocy Krystianowi biwakującemu pod namiotem. Potem była opowieść o małym Pupu, czyli lwiątku, które chciało się nauczyć latać….oraz o zachwycaczach i trudnorzeczach…ale to już temat na kolejne opowiadanie.
To był cudowny wieczór . Przez te wszystkie miesiące od wystartowania ekspedycji czekaliśmy na taki moment aby usłyszeć o przeżyciach Krystiana z lwiej ziemi, aby w pełni zrozumieć co było dla niego inspiracją do stworzenia projektu Dzikiej Odyseji.
Myślę, że Krystian chciał się po prostu podzielić swoją pasją i dać możliwość przeżycia dzieciom w Polskich Parkach Narodowych chociaż namiastki tego czego on doświadczył w Afryce na Safari….
W jego opowieściach wybrzmiewa wielka miłość do przyrody i świata zwierząt.
Tego wieczoru wszyscy poczuliśmy jak wspaniały dar jest przekazywany naszym dzieciom- zainteresowanie i miłość do przyrody. Ten wieczór był o pasji spotkania z nieznanym, z przyrodą, z dzikim światem zwierząt i roślin. Ten wieczór pokazał nam w pełni do czego dzika Odyseja wychowuje nasze dzieci.
Wiem, i czuję to całym sercem, że te dzieci za dwa lata, to już nie będą zwykłe dzieci. To będą dzikie dzieci, które zamiast smartfonów i innych współczesnych uzależnień wybiorą miłość do przyrody- i pasję jej odkrywania .
I za to chwała naszemu organizatorowi – za prawdziwą pasję, która swoją autentyczną postawą zaszczepił w naszych dzieciach i w nas samych….
W kajakach na dzikiej Drawie
Głównym punktem programu okazał się piękny spływ kajakowy. Ciekawy, ale wymagający, zwalone drzewa, wąskie przesmyki, zmienny nurt. O Drawie pięknie pisał Roman Hałdys
„ Gdzieś między Moczelami i Głuskiem,
Gdzie głusza w brzezinie obcuje z wydrami
Spocznij na powalonym grabie,
Spójrz jak korzeniami błaga niebo o mrok wilgotnej ziemi
Wysłuchaj milczących konarów dosięgłych toni
W których nie wiatr, nie ptaki,
A ryby swoje wiją gniazda”
Trudności powodowały, że musieliśmy sobie pomagać . Płynąc długo, można też fajnie pogadać. Poprostu poznać się. JAk przy wieczornym ognisku, przy kiełbasce.. Chyba wszyscy poczuliśmy zbudowaną tego dnia na fali wyzwania i przygody wspólnotę. Było dziko, wymagająco, ale i wspierająco. Cóż na niezapomniane i wspaniałe chwile budujące wspólnotę rodzin Odyseuszowych. Przed nami kolejny rok wyzwań i odkrywania dzikiej przyrody w pozostałych Parkach Narodowych. To już będzie inny, nowy wymiar naszych wypraw – bardziej wspólnotowy . Jako rodziny będziemy czerpać siłę nie tylko z piękna przyrody- ale ze wspólnego bycia i wspierania się.
Powoli dopływam do brzegu…czyli do końca mojej opowieści. Wspomnę tylko że moja Marysia zasnęła w czasie spływu. Spała jak mały ptaszek zawinięty w kocyk , który w ostatniej chwili wrzuciłam do kajaka w czasie wodowania. Spływ kajakowy dzieci usypiał, dorosłych wyciszał- generalnie wszystkim dobrze zrobił…Nie dziwię się, że oprócz chodzenia po górach ten rodzaj rekreacji był ulubionym sposobem spędzania czasu na łonie natury dla Karola Wojtyły.
W podziękowaniu naszemu Krystianowi za tak wspaniałą organizację przygody w Drawieńskim Parku Narodowym napisałam wierszyk siedząc na pomoście na biwaku, po zakończonej przygodzie :
Zanurzyć nogi w biegnącej wodzie,
To „tak” powiedzieć dzikiej przyrodzie
Usypiać w deszczu kapiącym z nieba,
Gotować wodę na ogniu gdy jej potrzeba,
Budzić się rano wraz ze śpiewem ptaków
To cieszyć się życiem na leśnym biwaku .
Spłynąć kajakiem w ramionach rzeki
Zabrać ze sobą w przygodę dzieci,
Spotkać żurawie na polnej ścieżce,
Czegóż chcieć jeszcze od życia więcej?
Siąść przy ognisku razem z bliskimi,
I poczuć radość bycia z nimi.
Trwać tak w pięknie i świata harmonii,
To jak zanurzyć się w boskiej Toni.
Odpocząć w Bogu i w jego Miłośći,
Kiedy nas Twórca na swym łonie gości !
Dzika, niezapomniana przygoda trwa!!!