Refleksja rodziny Łuszczaków ze Słowińskiego PN
Dziennik wypraw
Safari po północnych rejonach dzikiego królestwa.
Rozpoczęcie ekspedycji uzupełniającej Dziką Odyseję od początku było nie lada wyzwaniem. Wyjechaliśmy do Słowińskiego Parku Narodowego o 2 w nocy, aby dotrzeć z domu na spotkanie z pracownikami Parku na godzinę 9. Na szczęście zdążyliśmy i zdobyliśmy wszystkie trzy bazy: Poldery przy jeziorze Gardno, przepławkę dla ryb na rzece Łupawie oraz Muzeum Parku, mieszczące się w Osadzie Latarników. Szczególnie spodobały nam się warsztaty o bursztynie oraz wystawy w Muzeum o pracy latarników.
Kolejnego dnia postanowiliśmy wybrać się do „Martwego lasu”, czyli miejsca, gdzie Bałtyk odsłonił ślady puszczy sprzed około 3 tysięcy lat. W tym miejscu trochę podumaliśmy o tym jak czas upływa i jak niesamowicie nasz świat się zmienił. W czasie naszych podróży po parkach odkrywamy wiele takich miejsc. Tam gdzie teraz są góry, niegdyś było morze. Tu gdzie jest nadmorska plaża, niegdyś była puszcza.
W międzyczasie spacerowaliśmy przez las do prawie pustej plaży, żeby napawać się widokiem morskich fal. Jedną z leśnych ścieżek wybraliśmy się też na najstarsze wydmy, porośnięte już lasem. Po drodze zaglądając do woliery dwóch bielików, które ze względu na stan zdrowia, nie mogłyby przeżyć na wolności.
Oczywiście, w czasie naszego pobytu w Słowińskim Parku Narodowym, nie zapomnieliśmy o największej jego atrakcji, ruchomych wydmach. W tym celu udaliśmy się do Łeby, skąd meleksem przejechaliśmy wprost pod wydmy. Potem około godzinny spacer po wydmach, aż do plaży. Przy upalnym słońcu, pustynny krajobraz robił wrażenie. Z wielką przyjemnością schłodziliśmy się w morzu, by potem przejść plażą kilka kilometrów z powrotem do Łeby.
Mimo przejścia ponad 20 kilometrów w ciągu tych trzech dni, czuliśmy się bardzo odprężeni. Nie sądziliśmy, że nad polskim morzem można jeszcze w okresie wakacyjnym zaznać ciszy i spokoju. Z wielką przyjemnością spacerowaliśmy po pięknych lasach i czystych plażach, podziwiając piękno nadmorskiej przyrody.
Pozdawiamy